Ekspertyza dendrologiczna w Parku Picassa

Każde drzewo jest ważne i należy robić wszystko, aby je zachować. Ale są też ludzie, którym należy zapewnić bezpieczeństwo. 30 listopada podczas spaceru po Parku Picassa można się było zapoznać nie tylko z wynikami ekspertyzy dendrologicznej wybranych drzew, ale przede wszystkim z metodami badania drzew oraz ich ratowania. To była wspaniała lekcja szacunku, jaki człowiek powinien drzewom okazywać.

Park Picassa jest najstarszym urządzonym terenem zielonym na Tarchominie. Na jego obszarze rosną głównie topole białe i szare oraz topole osiki. Park, choć urządzony, bazuje na naturalnym siedlisku tych gatunków na nadwiślańskich terenach. Topole dobrze się tu czują, tym nie mniej, niektóre są już stare, a park intensywnie użytkowany. W trosce więc o bezpieczeństwo użytkowników parku, w październiku bieżącego roku na zlecenie urzędu dzielnicy Białołęka przeprowadzono ekspertyzę dendrologiczną wybranych roślin. Wyniki ekspertyzy posłużyły do wskazania drzew koniecznych do wycięcia i tych, które można zachować.

Do analizy zakwalifikowano 15 drzew, których stan budził jakieś wątpliwości. Agnieszka Papis i Sandra Będziszewska, specjalistki w zakresie dendrologii i pielęgnacji drzew, a w sobotę przewodniczki po drzewostanie Parku Picassa, podchodziły do każdego z drzew indywidualnie i omawiały osobno każdy problem.

Jeśli chodzi o drzewa, ryzyko istnieje zawsze, nawet w przypadku drzew w stu procentach zdrowych. Trzeba przyjąć akceptowalny poziom ryzyka. Prawdopodobieństwo wypadku z powodu przywalenia drzewem porównywalne jest z prawdopodobieństwem porażenia piorunem, czyli jest bardzo małe. Tym nie mniej wypadki się zdarzają. Wtedy podnosi się alarm, że wszystkie drzewa trzeba wycinać. I wycina się je nadmiernie. Tymczasem to najczęściej człowiek za te wypadki odpowiada. Na przykład korzenie są przycinane przez różnego rodzaju prace, prowadzone na terenie miasta. Drzewo nie pokazuje od razu ewidentnych oznak osłabienia. Proces zamierania może trwać kilka lat w ukryciu. Jednak kiedy nadchodzi wichura, drzewo się przewraca.

Często przez lata drzewa poddawane są agresywnym, ponadnormatywnym  cięciom, polegającym na podkrzesywaniu ich koron ku górze. Takie działania powodują podniesienie środka ciężkości i oporu bocznego ku górze, czyli znaczne zaburzenie ich stabilności. Nie jest to jednak powód, żeby drzewa wycinać. Niekiedy wystarczy niewielka redukcja suchych gałęzi, czy przycięcie wierzchołka, aby drzewo mogło odnowić swoją koronę i dalej dobrze funkcjonować.

Każde drzewo to również mały ekosystem. Można to było dobrze zrozumieć na przykładzie wierzby, czyli, jak to określiła Agnieszka Papis, drzewa charakteryzującego się dużym wigorem, z fragmentem spróchniałego pnia. W próchnie widoczne były otwory wlotowe owadów.

- To oznacza, że w tym pniu jest życie – tłumaczyła Agnieszka Papis. – Owady żywiące się próchnem działają jak mali lekarze- sanitariusze, oczyszczają drzewo z martwej tkanki.

Powstaje dziupla, ale o suchych i twardych ścianach. Obecność próchna nie oznacza więc, że drzewo jest niebezpieczne. Przyroda sama sobie radzi. Najważniejsze, aby jak najmniej ingerować w ekosystem.

Podczas spaceru poznaliśmy metody badania stanu pnia za pomocą rezystografu czy tomografu komputerowego. Wykonane na podstawie tych badań wykresy dają możliwość oceny kondycji danego drzewa.

Trudno tu omówić wszystkie analizowane przypadki. Podsumowując, z piętnastu wybranych do analizy drzew, w pięciu przypadkach będzie można je zostawić, bo istnieje możliwość zmniejszenia ryzyka zagrożenia poprzez wykonanie odpowiednich prac, takich jak redukcja gałęzi, rozwidlonych konarów, czy koron od góry. Te drzewa postanowiono zachować. W przypadku ośmiu drzew nie ma szans na poprawienie stanu zachowania, statyki czy też zmniejszenia stwarzanego zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi nawet poprzez wykonanie cięć redukcyjnych, bądź innych zabiegów specjalistycznych. Drzewa te zamierają i zakwalifikowano je do wycinki. Dwa przypadki, choć formalnie trzeba je zgłosić do wycinki, można jeszcze próbować ratować.

Na koniec warto przytoczyć opinię Agnieszki Papis i Sandry Będziszewskiej, że nie trzeba bać się topól. Założenie, że wszystkie topole stwarzają zagrożenie i trzeba je wycinać jest błędne. Nie można też wrzucać wszystkich gatunków topoli do jednego worka. W odróżnieniu od topoli osiki, nie mówiąc już o mieszankach kanadyjskich,  rodzima topola biała jest drzewem stosunkowo długowiecznym i stosunkowo twardym, dobrze się czuje w naszych warunkach, szybko rośnie i tworzy charakterystyczny klimat. Nie bójmy się więc topól i szanujmy wszystkie drzewa.

Joanna Kiwilszo