Praskie perełki

Komora wodna



Chyba z przysłowiową świecą należałoby szukać mieszkańca Pragi, który nie znałby stylowego gmachu dawnej Komory Wodnej mieszczącego obecnie praski "pałac ślubów". Ten jeden z najstarszych praskich zabytków stoi tuż nad samą Wisłą przy ulicy ks. Kłopotowskiego 1/3. Otaczają go wokoło gomułkowskie bloki mieszkalne, ale on dzielnie się trzyma i nie daje się kolosom, choć jeszcze ze 30 lat temu przyszłość historycznego budynku nie rysowała się w różowych barwach. Ale o wszystkim po kolei...

Powstanie gmachu ściśle wiąże się z niegdysiejszym istnieniem mostów łyżwowych, które przed wiekami spinały oba wiślane brzegi. Były to przeprawy nietrwałe, montowane wiosną po spławieniu zimowych lodów i rozbierane jesienią przed nadejściem mrozów skuwających rzekę. Były to mosty bardzo niskie, ponieważ ich pomost opierał się na płaskodennych łodziach zwanych właśnie łyżwami. Mosty te wznoszono w różnych miejscach. W XVII i XVIII wieku budowano je na czas królewskich elekcji lub w związku z przeprawianiem się różnorakich wojsk. Mostem łyżwowym, który przetrwał najdłużej był tzw. most Ponińskiego z lat 1775-1794. Od początku XIX stulecia, od czasów napoleońskich, kolejny most wsparty na łodziach corocznie łączył lewobrzeżną ulicę Bednarską z prawobrzeżną ulicą Brukową - dzisiejszą Kłopotowskiego. Przy tym to moście wystawiono w latach 1824-25 interesującą nas Komorę Wodną.

Projekt budynku w stylu klasycystycznym wykonał Antonio Corazzi, włoski architekt, który pełnił funkcję budowniczego rządowego. Przybył on do Warszawy w 1818 roku z inicjatywy samego Stanisława Staszica. Wiele z dzieł Włocha do dziś zdobi stolicę, żeby tylko wymienić monumentalne gmachy Teatru Wielkiego, czy pałace na pl. Bankowym mieszczące dziś m.in. warszawski ratusz. Fasadę Komory Wodnej ozdobiła duża płaskorzeźba w trójkątnym tympanonie, wykonana przez kolejnego przybysza ze słonecznej Italii - Tomasza Accardiego. Przedstawia ona boga mórz Neptuna powożącego rydwanem zaprzężonym w cztery konie o rybich ogonach, w otoczeniu pary delfinów. Po drugiej stronie rzeki przy ul. Bednarskiej znajduje się do dziś obiekt będący architektonicznym odpowiednikiem Komory Wodnej. Jest to gmach łaźni pani Teodozji Majewskiej z lat 1832-35.

Komora usytuowana przy wjeździe na most od strony Pragi należała do warszawskiego Wydziału Mostowego pobierającego opłaty mostowe za przejazd i przewóz towarów, a także sprawującego nadzór nad mostem. Komorę, szlaban przed mostem i sam most doskonale widać na prezentowanej rycinie z 1859 roku.

Upadek znaczenia praskiej Komory wyznacza oddanie do użytku stałego Mostu Kierbedzia w 1864 r. (dzisiaj jest tu Most Śląsko-Dąbrowski). Zarzucono budowanie mostów łyżwowych przez co dotychczasowa Komora znalazła się na uboczu. Nieremontowany budynek zaczął chylić się ku upadkowi, a konsekwencją jego złego stanu technicznego była rozbiórka zachodniego skrzydła od strony Wisły w 1869 r. Natomiast wschodnie skrzydło gruntownie przebudowano i podwyższono, tak że tylko środkowa część gmachu z płaskorzeźbą Neptuna nie uległa większym zmianom. Jak podaje badacz dziejów Warszawy Jarosław Zieliński, tak odmieniona Komora pełniła funkcję domu mieszkalnego dla pracowników położonego wówczas dokładnie naprzeciw praskiego wodociągu. Taką też Komorę możemy zobaczyć na zdjęciu sprzed stu lat. Widoczny jest brak rozebranego lewego skrzydła.

Jako dom mieszkalny Komora dotrwała jakoś do czasu ostatniej wojny, choć sędziwa praska staruszka miała się coraz gorzej. Szczęśliwie ominęły ją poważniejsze zniszczenia w 1944 roku. Varsavianista Jerzy Kasprzycki tak opisywał tamte czasy: "W latach 1944-45 dawną Komorę Wodną zajmowali saperzy radzieccy budujący most wysokowodny. Później pod resztki tympanonu wprowadzili się prywatni lokatorzy, przeważnie rodowici prażanie, dawni mieszkańcy nie istniejących już domów na Brukowej, Panieńskiej, Szerokiej. Przystosowali klasycystyczne ozdoby i kolumny do swoistych potrzeb. Przestrzeń między kolumnami zagrodzona została ażurowym płotkiem, pod oknami krzewią się miniaturowe ogródki. Wewnątrz - drewniane, skrzypiące schody, takież podłogi i staroświeckie piece kaflowe." ("Pożegnania warszawskie" Arkady 1971).

Kiedy pod koniec lat 60. zaczęto wznosić bloki osiedla "Panieńska" nieremontowana dawna Komora wyglądała niemal jak ruina - na rysunku. Obraz ten potęgował pusty trójkątny tympanon wieńczący gmach, ponieważ trzeba było zdjąć płaskorzeźbę Neptuna w rydwanie ze względu na grożące jej zawalenie na głowy przechodniów. Przed niechybną rozbiórką cennego obiektu uratowało uznanie go za zabytek. Dopiero w latach 1975-78 przeprowadzono jego odbudowę. Rozebrano wtedy zrujnowane wschodnie skrzydło, które jak pamiętamy zostało gruntownie przebudowane w 2 poł. XIX w. Po rozbiórce zrekonstruowano oba skrzydła według pierwotnego projektu Corazziego oraz przywrócono wystrój centralnej części budynku. Oznacza to, że z dawnej Komory do naszych czasów dotrwały tylko mury głównej, środkowej części gmachu, ale z już zrekonstruowanym niemal w pełni wystrojem elewacji.

Po odbudowie Komora Wodna powróciła do pierwotnej świetności. Przez wiele lat uważano ją za najstarszy zachowany dom na Pradze, dopóki jednak przed paru laty nie okazało się, że starsza od niej o 6 lat jest mała, bialutka kamieniczka przy Targowej 50/52.

Na koniec warto wspomnieć o niezwykle ciekawej pamiątce zachowanej na fasadzie środkowej części Komory. Na lewym jej skraju znajdują się dwie tablice z XIX wieku pokazujące poziomy wody w czasie wiślanych wylewów w 1813, 1839 i 1844 roku.

Michał Pilich





Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej

7842