Od wysypisk do plazmy

Budowa spalarni nie wszystkich cieszy. Przeciwni tym inwestycjom są przedstawiciele międzynarodowych i rodzimych organizacji ekologicznych. Nie przekonują ich ani wyśrubowane normy emisji toksycznych związków w gazach odlotowych, ani supernowoczesne technologie, ani odzysk energii.

Koronnym argumentem ekologów jest zaprzeczenie twierdzeniu, że dzięki spalaniu, na składowiska, potocznie zwane wysypiskami, trafia o 90% mniej odpadów komunalnych, dzięki czemu wydłuża się czas ich eksploatacji. Wedle ekologów, jest to twierdzenie bałamutne, bowiem owe 90% dotyczy wyłącznie objętości, nie zaś masy odpadów. Do spalarni nie trafiają metale, szkło, odpady wielkogabarytowe i gruz, stanowiące od 20 do 40% całkowitej masy śmieci. Ekolodzy zdają się zapominać, że część z wymienionych przez nich odpadów - w myśl jednej z unijnych dyrektyw określających gospodarowanie odpadami - powinna podlegać recyklingowi bądź odzyskowi. Pisaliśmy o tym w poprzednim wydaniu NGP. Eksperci pracujący dla organizacji ekologicznych wyliczyli, że dzięki funkcjonowaniu spalarni na składowiska trafia wobec tego od 50 do 70% odpadów komunalnych mniej, zważywszy również na fakt, iż trafia na nie część produktów powstałych w procesie spalania odpadów. W związku z tym odpadów na wysypiskach jest 2-, 3-krotnie mniej niż chcieliby zwolennicy spalarni, którzy szacują, że jest ich 10-krotnie mniej.

Spalarnie są za drogie

Spalarnie nie są tanie. Tego nikt nie ukrywa. Kosztowna jest sama inwestycja, kosztowna jest eksploatacja, kosztowne są technologie użyte w zakładach termicznego przekształcania. Znaczące koszty generują bardzo restrykcyjne normy redukcji emisji substancji szkodliwych. Te koszty, w porównaniu z innymi metodami utylizacji odpadów są wysokie, a będą tym wyższe, im bardziej restrykcyjne będą normy emisji. I im bardziej będą rosnąć opłaty za bezpieczne składowanie toksycznych pozostałości z procesu spalania odpadów.

Z szacunków wynika, że 100 tys. ton odpadów komunalnych utylizowanych na składowiskach to koszt ok. 200 mln zł (powierzchnia składowiska 40 ha, hałdy wysokości 10 metrów, współczynnik zagęszczenia odpadów 2,5, czas eksploatacji - 20 lat). Ta sama ilość odpadów poddana kompostowaniu wygeneruje koszt bliski 210 mln zł. Spalenie 100 tys. ton odpadów komunalnych w spalarni wyposażonej w dwustopniowy system oczyszczania spalin to koszt 1,1 mld zł. Kolejny argument polskich ekologów to niska kaloryczność naszych śmieci.

W odpadach komunalnych w Polsce przeważają frakcje trudnopalne lub niepalne - gruz, odpady wielkogabarytowe i organiczne. Wobec tego, w ogólnej masie, ich kaloryczność waha się od 3970 do 4800 kJ/kg (kilo dżul, przyp. red), zaś ich wilgotność wynosi od 45 do 60%. Wartość opałowa odpadów komunalnych musi więc być podwyższana przy użyciu oleju opałowego, węgla lub mazutu.

Ekolodzy uważają, że pozostałości ze spalania odpadów komunalnych nie mogą być wykorzystywane w budownictwie - ze względu na ich wysoką toksyczność. Nie mogą więc służyć do produkcji betonowych bloków, ani jako tzw. podsypka pod budowę dróg. Ich miejsce jest na specjalnych składowiskach dla odpadów niebezpiecznych, a jako że 3 tony spalonych odpadów generują 1 tonę pyłów i żużli, koszty utrzymywania takich składowisk są zbyt wysokie. Leżakujące na składowiskach odpady powstałe w wyniku spalania śmieci zawierają chlorki i siarczki metali, z których - pod wpływem czynników atmosferycznych - wydzielają się stopniowo kadm, miedź i cynk. Dziś zarządzający spalarniami mają już tego świadomość. Buduje się więc specjalne składowiska zatopione w betonie, bądź doprowadza do zeszklenia odpadów powstałych w wyniku spalania śmieci. Wzorcowa i bardzo nowoczesna wiedeńska spalarnia Spittelau, o której wspominaliśmy w jednym z tekstów naszego cyklu, wywozi najbardziej niebezpieczne odpady poza granice Austrii i umieszcza je w suchych, podziemnych wyrobiskach solnych.

W procesie spalania odpadów komunalnych powstaje sporo toksycznych ścieków, zawierających metale ciężkie, fenole, fluorki, arsen. Woda jest używana do chłodzenia żużlu z palenisk, a także do oczyszczania spalin. Wobec tego, by uniknąć wprowadzania zanieczyszczeń do miejskich kanalizacji, spalarnia powinna dysponować własną oczyszczalnią ścieków. Wszystko to sprawia, że eksploatacja nowoczesnych spalarni jest bardzo kosztowna, a te koszty - wedle ekologów - mogą jeszcze wzrosnąć.

Naginanie prawa i dokumentacyjna niefrasobliwość

Organizacje ekologiczne obawiają się spalarni w polskim wydaniu, powołując się na kazus warszawskiego ZUSOK, która to inwestycja - według nich - już w momencie zakupu technologii była przestarzała, zaś rozbudowa i modernizacja zakładu nic nie zmieni, bowiem będzie funkcjonować w oparciu o tę samą, starożytną technologię. Zakładowi Unieszkodliwiania Stałych Odpadów Komunalnych poświęcimy w przyszłości odrębny tekst, więc na razie nie odniesiemy się do argumentów ekologów.

Propozycje budowy spalarni budzą i będą budzić emocje, wobec tego konieczne jest rzetelne wypełnianie wszelkich wymagań dotyczących tych inwestycji w naszym kraju. Ekolodzy twierdzą, że tak nie jest. Wskazania lokalizacyjne są wydawane przez nieuprawnione do tego organy, co jest konsekwencją błędnej kwalifikacji tego typu inwestycji. Permanentne jest niedotrzymywanie terminów przedstawienia oceny oddziaływania na środowisko, która jest wstępem do wskazań lokalizacyjnych. Społeczne konsultacje powinny być przeprowadzane przed i w trakcie realizacji projektu - tak zakłada ustawa z 3 października 2008 o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko. Nieufność ekologów budzą informacje zawarte w ocenach oddziaływania na środowisko i założeniach techniczno-ekonomicznych dla konkretnych projektów spalarni. Brakuje w nich analiz uzasadniających wybór metody utylizacji odpadów w określonych warunkach - rozwiązania wariantowe. Analizy rzeczywistego składu i ilości wytwarzanych odpadów w określonym rejonie są tak pobieżne, że muszą budzić wątpliwości. W niewielkim tylko zakresie uwzględniane są w kalkulacjach potrzeby składowania na wysypisku części odpadów nie spalanych i pozostałości po spaleniu. Wątpliwości budzi sposób kalkulowania budżetów dla zakładów termicznego przekształcania odpadów komunalnych.

Na kłopoty nowa ustawa "śmieciowa"

Kolejne wątpliwości ekologów rozstrzygnie - miejmy nadzieję - ustawa o utrzymaniu porządku w gminach i cztery dyrektywy unijne, dotyczące gospodarowania odpadami komunalnymi. Pisaliśmy o tym w poprzednim wydaniu NGP. Ustawa (od 1 stycznia 2012) i dyrektywy unijne narzucają Polsce bardzo konkretne rozwiązania, które będą lekarstwem na zarzucane przez ekologów: brak ogólnokrajowej strategii postępowania z odpadami komunalnymi, brak edukacji jeśli chodzi o redukcję odpadów u źródła, czyli u "producenta", a więc u każdego z nas; całkowita porażka, jeśli chodzi o recykling i odzyskiwanie tych odpadów, które się do tego nadają. Może z czasem - pamiętajmy o naszym zapóźnieniu cywilizacyjnym - uda się i w Polsce rozpropagować ideę tzw. czystej produkcji, tak bliską ekologom. W jej toku powstają odpady nietoksyczne, podlegające prostemu przetworzeniu lub nie powstają w ogóle.

W całym łańcuchu postępowania z odpadami komunalnymi spalarnie są tylko jednym z ogniw, na razie - poza warszawskim ZUSOK - nie mamy ich w ogóle. XXI wiek, unijne dotacje, za progiem nowa ustawa "śmieciowa". Mamy niepowtarzalną szansę zakupienia bardzo nowoczesnych technologii termicznego przekształcania odpadów komunalnych.

Mówi ekspert

Dr inż. Tadeusz Pająk, adiunkt Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, zajmujący się m.in. instalacjami termicznego przetwarzania odpadów, pełniący również funkcję wiceprzewodniczącego powołanej przez wiceprezydenta m.st. Warszawy Rady Społecznej ds. rozbudowy ZUSOK, powiedział NGP - Na początek muszę się odnieść do zarzutów ekologów. Kalkulacja kosztów spalarni odpadów komunalnych jest błędna. Jeśli mówimy o koszcie inwestycyjnym spalarni o wydajności 100 tys. ton na rok, to podawany przez ekologów koszt (1,1 mld zł) jest mocno, nawet czterokrotnie zawyżony. Zakładając średni wskaźnik tego kosztu równy 700 euro na każdą tonę planowanej wydajności, otrzymamy 70 mln euro, co po prostym obliczeniu daje koszt inwestycyjny około 280 mln zł, nie zaś 1,1 mld zł!

Kompletnie bzdurne jest twierdzenie ekologów, że przy niskiej kaloryczności odpadów komunalnych wspomaga się proces ich spalania olejem opałowym, węglem czy mazutem. Dla każdego projektu spalarni odpadów komunalnych robiono systematyczne, trwające 12 miesięcy, badania składu i kaloryczności odpadów. Ich wartość opałowa nie była mniejsza niż 8000 kJ/kg, a w niektórych przypadkach sięgała 9000 kJ/kg, więc o żadnym wspomaganiu procesu spalania nie może być mowy. A teraz moje uwagi natury ogólnej. W procesie projektowania wymaganych prawnie systemów gospodarki odpadami komunalnymi i rozpatrywania optymalnych dla danego systemu instalacji i urządzeń do odzysku lub unieszkodliwiania odpadów, nieuniknione stały się analizy rozważające celowość zastosowania metod termicznych. Analizy te muszą uwzględnić nie tylko szereg uwarunkowań towarzyszących zastosowaniu recyklingu energetycznego odpadów w systemie gospodarki, ale również szereg obciążeń społecznych, jakie od lat przypisane są temu rodzajowi zagospodarowania odpadów. Celowość zastosowania instalacji termicznego przekształcania odpadów komunalnych w planowanym systemie ich zagospodarowania, a głównie kwestia bezpieczeństwa ekologicznego tej metody ciągle budzą wątpliwości czy nawet nieufność. Trudno się dziwić takiemu odczuciu społecznemu wobec spalarni odpadów w kraju, gdzie szereg organizacji proekologicznych dowodzi wielkiego zagrożenia dla środowiska i zdrowia mieszkańców, ze strony tego typu obiektów, zaś do dziś funkcjonuje jedyna spalarnia odpadów komunalnych, która mogłaby te zarzuty odeprzeć.

Tymczasem dane statystyczne GUS od kilku lat niezbicie dowodzą, że tempo wzrostu ilości odpadów komunalnych nie słabnie - zachowując mało pocieszającą, ścisłą korelację tego zjawiska ze wzrostem gospodarczym. Produkujemy coraz więcej odpadów komunalnych. Przeciętny mieszkaniec naszego kraju, z produkcją roczną około 320 kg odpadów, niewiele odbiega od swojego partnera zamieszkałego w innych krajach UE. Dowodzi tego także skład wytworzonych przez niego odpadów komunalnych. Na tym, niestety, kończy się podobieństwo w stosunku do innych krajów UE. W ślad za ilością i jakością wytworzonych odpadów komunalnych nie idą nowoczesne, ekologicznie bezpieczne systemy ich przeróbki, ciągle brak jest krajowej koncepcji ich zagospodarowania, a niezbędny system legislacyjny dopiero zaczyna nadrabiać zaległości.

Bezpieczeństwo ekologiczne spalarni odpadów musi zostać prawnie temu obiektowi narzucone i prawnie wyegzekwowane. Do najbardziej istotnych uwarunkowań determinujących bezpieczeństwo ekologiczne spalarni odpadów należą: odpowiednio skonstruowany zespół zapisów prawnych, chroniących skutecznie środowisko i zdrowie ludzi przed negatywnymi skutkami eksploatacji tego typu instalacji; prawnie zapisany wymóg, aby obiekty te były budowane i eksploatowane według najwyższego, dostępnego poziomu techniki i inżynierii ochrony środowiska; prawnie zapisany wymóg dostępności społecznej kontroli wobec zamiarów budowy i eksploatacji tego typu obiektów - wylicza dr Tadeusz Pająk.

Czwarty stan skupienia pogodzi entuzjastów ze sceptykami?

Na zakończenie futurystyczna wizja spalarni. No, może nie do końca futurystyczna, bowiem technologia znana jest od lat 50. XX wieku i spalarnie tego typu działają już w Kanadzie i w Japonii. Utylizacja metodą plazmową już niebawem może stać się przełomem w przekształcaniu odpadów komunalnych i nie tylko. Plazma - nazywana czwartym stanem skupienia, szczelnie zamknięta instalacja, piekielna temperatura 15 tys. oC, jeden dzień pracy - 200 ton spalonych odpadów. Ta superekologiczna spalarnia będzie przekształcać rocznie 73 tys. ton odpadów, produkując energię elektryczną dla 45 tys. gospodarstw domowych przez cały rok. Będzie można w niej utylizować (bez najmniejszej szkody dla środowiska) z równym powodzeniem stałe odpady miejskie, plastiki, odpady organiczne, opony, toksyczne ścieki, odpady medyczne i przemysłowe, a nawet niezniszczalny azbest czy wojskowe środki chemiczne. Ta instalacja zapewnia bezpieczną utylizację materiałów zawierających polichlorowane bifenyle, dioksyny i furany. Gazyfikacja plazmowa - bez emisji spalin i bezgłośna - to proces termiczny, przetwarzający odpady w syntetyczny gaz, który może być wykorzystany zarówno do produkcji energii elektrycznej jak i innych produktów. W procesie gazyfikacji plazmowej powstają również: wodór, siarka, woda i sól - do ponownego wykorzystania.

Nieco kosmiczna, bowiem opracowana przez NASA, technologia była stosowana do utylizacji odpadów przez wojsko, m.in. na okrętach bojowych. Wykorzystywano właściwości plazmy, pozwalające zneutralizować wszelkie toksyny z odpadów niebezpiecznych. Dziś - jak wspomnieliśmy - znalazła zastosowanie w spalarniach w Kanadzie i Japonii. Nie jest to technologia tania, ale może warto zaprząc do spalania polskich odpadów czwarty stan skupienia? Może ta superekologiczna instalacja pogodziłaby entuzjastów i przeciwników zakładów termicznego przekształcania odpadów?


Elżbieta Gutowska
15431