Ulica Inżynierska

Inżynierska należy do grona tych praskich ulic, które praktycznie w całości zachowały swą dawną zabudowę i oblicze. Mógłby ktoś rzec, że przecież Praga jako całość zachowała najwięcej z kilmatu przedwojennej Warszawy, więc po cóż wyróżniać jedną ulicę? Sądzę jednak, że jest to twierdzenie trochę na wyrost, ponieważ nie możemy zapominać, że niemała część zakątków Pragi w ciągu ostatnich dziesięcioleci znacząco się przeobraziła i nadal się zmienia. Nowe domy, czy wręcz całe blokowiska, wyparły niegdysiejszą zabudowę, jak stało się to chociażby na części Szmulowizny w przypadku takich ulic jak Wołomińska lub Łomżyńska. Inżynierska zachowała swą substancję i w tym należy szukać jej wartości.

Gdy przyglądamy się Inżynierskiej z okien przejeżdżających przez nią autobusów możemy mieć wobec niej mieszane odczucia. Wiele domów sprawia przygnębiające wrażenie za sprawą swych odrapanych fasad, a doznanie to potęguje widok nie odnawianych od swej nowości bram z wystającym w nich nieciekawym towarzystwem. Niegdyś piękne i bogato dekorowane elewacje porażają stopniem zdewastowania. Jak dobrze wiemy stan ten jest wynikiem celowego niszczenia dekoracji, zrywania siłą ozdobnych kamiennych lub żeliwnych balkonów, skazania kamienic na wegetację pod postacią ruder - taką politykę prowadzono w stosunku do prawdziwej starej Warszawy w minionym systemie.

Mało kto już dziś pamięta, że jeszcze w końcu lat 70. planowano wyburzyć znaczną część tego rejonu miasta, aby na miejscu sąsiadujących ze sobą ulic Inżynierskiej, Małej, czy Konopackiej postawić luźno rozrzucone bloki. Na szczęście chore wizje architektów i decydentów, postrzegających miasto jako zespół blokowisk wyzutych z historycznego osadzenia w przestrzeni, w tym wypadku nie doczekały się realizacji.

Domy, choć okaleczone i zapomniane, przetrwały. Niestety, nie zachowały się (lub nie są znane) żadne stare zdjęcia przedstawiające dawną urodę kamienic na Inżynierskiej. O dawnej świetności mogą świadczyć tylko ocalałe szczątki, jak mięsiste boniowanie parteru (czyli zdobienia w poziome pasy) kamienicy nr 1 z około 1900 roku, ponad którym wznosi się już tylko naga ceglana ściana. Podobnie w domu Romualda Nazimka, powstałym w latach 1911-12 przy Inżynierskiej 9, ponad pilastrami fasady, czyli przyściennymi dekoracyjnymi kolumnami przedzielającymi tu kolejne okna, zachował się w wygiętym szczycie medalion, na którym widnieje rok ukończenia budowy - 1912.

Początki dziejów ulicy Inżynierskiej wiążą się ściśle z powstaniem i dalszym rozwojem warszawskich tramwajów. Oto w 1882 roku, na miejscu dzisiejszej ulicy, urządzono dojazd do składów oraz zajezdni tramwajów konnych. Przekształcane w późniejszych dekadach zabudowania zajezdni, zwanej też ze staroświecka remizą, dotrwały do naszych czasów pod nr 6. Zajezdnia ta usytuowana była przed stu laty tuż obok ówczesnego Dworca Petersburskiego, którego główny gmach znajdował się dokładnie na wprost wylotu uliczki Zaokopowej na ul. Wileńską. Ciekawostką jest fakt, że w końcu XIX wieku poszczególne linie warszawskich tramwajów konnych nie były oznaczone numerami, ale kolorami. Dworzec Petersburski obsługiwał tramwaj linii żółto-zielonej jadący na plac Bankowy. Tramwaje elektryczne zawitały do naszego miasta w roku 1908. Podobno właśnie od skali i rozmachu prac inżynieryjnych związanych z rozbudową zajezdni i elektryfikacją praskich tramwajów wzięła swą nazwę ulica Inżynierska.

Spośród budynków na Inżynierskiej wyróżnia się potężny gmach pod nr 3 dawnych domów składowych Towarzystwa Akcyjnego Przechowywania Mebli "A. Wróblewski i S-ka". Jest to cały zespół ceglanych budynków przywołujących na myśl obronne warownie, który powstawał etapami w latach 1910-14 (na zdjęciu widok od ul. Zaokopowej). Jak wskazuje sama nazwa firmy, można było tu oddać na przechowanie meble lub wszelakie inne ruchomości. Na fasadzie głównego budynku widnieje zachowana w znacznej mierze reklama przechowalni pana Wróblewskiego. Została ona wykonana z dużych metalowych liter. Jeśli mowa już o napisach reklamowych, to na ulicy Inżynierskiej ocalał jeszcze jeden napis - prawdziwy unikat. Chodzi tu o reklamę wykonaną w języku rosyjskim, czyli cyrylicą. Ocalałe przykłady takich reklam możemy w dzisiejszej Warszawie policzyć na palcach jednej ręki. Aby zobaczyć wspomniany napis należy wejść aż na drugie podwórze posesji przy Inżynierskiej 5. Zachował się tu niewielki budynek fabryki armatur, odlewni metali oraz niklowni Ludwika Barwicha i Aleksandra Junga, który powstał ok. 1892 r. Pomiędzy parterem a pierwszym piętrem częściowo przetrwał oryginalny napis (patrz zdjęcie). Możemy odczytać pierwszą literę imienia oraz nazwisko Ludwika Barwicha - pozostała część napisu jest dość silnie zatarta. Ostatnim ważnym miejscem, o którym wspomnę, jest budynek dawnego przedwojennego kina "Era" pod nr 4. Po ostatniej wojnie gmach został przebudowany i przez długie lata działało tu kino "Syrena". Obecnie mieszczą się tu studia telewizyjne, w których nagrywane są popularne teleturnieje "Familiada" oraz "Va banque". Warto dodać, że tu właśnie działało pierwsze praskie kino uruchomione pod koniec 1944 roku po wyzwoleniu dzielnicy. Inżynierska potwierdza praską regułę - domy wprawdzie odrapane, ale jaka w nich historia...

tekst i foto Michał Pilich



   
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej
7521