Lewa strona medalu

Prezydent o włos

Mamy nowego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. II turę wyborów wygrał kandydat Platformy Obywatelskiej Bronisław Komorowski, uzyskując poparcie 53% Polaków - tylko 6 procent więcej niż jego konkurent Jarosław Kaczyński. Zwycięzcy nikt nie sądzi, ale chyba każdy, kto choć trochę śledził kampanię zauważył, że było to zwycięstwo wymęczone. Czasami odnosiło się wręcz wrażenie, że sztab Komorowskiego robi wszystko... żeby ich kandydat nie wygrał, zwłaszcza, że marszałek zadania nie ułatwiał, popełniając gafę za gafą.

Ale się udało. O wyniku głosowania zadecydowali wyborcy lewicy, którzy w pierwszej turze poparli Grzegorza Napieralskiego. Ponad 2/3 z nich w drugiej turze zagłosowało na kandydata PO, wybierając "mniejsze zło". Mam nadzieję, że prezydent - elekt to doceni i odwdzięczy się tym wyborcom, realizując lewicowe postulaty, jak choćby refundacja zapłodnienia in vitro. W końcu sam to w kampanii obiecał, prześcigając się z Jarosławem Kaczyńskim w przymilaniu się do elektoratu lewicy.

Ale i tak kandydata Prawa i Sprawiedliwości w tym nie przebił. Ten zaczął od stwierdzenia, że odtąd nie ma już postkomunistów tylko lewica, a skończył mówiąc, że Edward Gierek wielkim patriotą był. Naprawdę jestem pod wrażeniem wielkiej cierpliwości i determinacji działaczy PiS, którzy musieli w tym wszystkim swemu prezesowi przytakiwać. Mam nadzieję, że tak im już pozostanie. Trzeba przyznać, że kampania Jarosława Kaczyńskiego była wyśmienita. Startując z poziomu 20% poparcia ostatecznie osiągnął blisko 47% i jest to przede wszystkim zasługa jego sztabowców - naprawdę czapki z głów.

Jeśli chodzi o Warszawę, to tu dystans był większy. Komorowskiego poparło 63% (w I turze 52%) a Kaczyńskiego 37% warszawiaków (w I turze 30%). Najlepszy wynik Kaczyński osiągnął na Pradze Północ, uzyskując 44% głosów (w I turze 36%) wobec 55% Komorowskiego (w I turze 44%). Widać wyraźnie, że o zwycięstwie Komorowskiego na Pradze zadecydowała lewica, której kandydat otrzymał tu w I turze 12% poparcie. Dla odmiany na Białołęce marszałek osiągnął jedno z najwyższych w Warszawie, bo aż 68% poparcie (w I turze 55%) głosujących, a Kaczyński ledwo 32% (w I turze 25%). Wszystko to świadczy, że w najbliższych wyborach samorządowych może być naprawdę ciekawie.

Wybory za nami. Platforma Obywatelska otrzymała nie tylko100% władzy, ale - jak powiedział Aleksander Kwaśniewski - przede wszystkim 100% odpowiedzialności. Donald Tusk ma najlepszą możliwą sytuację do rządzenia i czas pokaże, czy ją odpowiednio wykorzysta, a rozliczą go z tego wyborcy. I to już niedługo.


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
Klub Radnych LEWICA (SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl

4674