Prosto z mostu

Młyny biurokracji


Nie ma już na Woli pałacyku Michla z piosenki "Parasola". Pałacyk, zresztą położony nie przy Żytniej, ale przy Wolskiej, należał do znanej warszawskiej rodziny przemysłowców zbożowych Michlerów, podobnie jak praski Młyn Michla, który niedługo może spotkać podobny los. Młyn Michla, będący tak naprawdę magazynem zbożowym, stoi wraz z kilkoma budynkami gospodarczymi przy ul. Objazdowej w stanie nietkniętym od czasu bombardowania we wrześniu roku pamiętnego. Siedmiopiętrowy budynek góruje nad okolicą i straszy wypalonymi otworami okiennymi. Przestał być atrakcyjny już nawet dla złomiarzy.

Jego losem zainteresowało się istniejące od kilku lat Praskie Stowarzyszenie Mieszkańców Michałów, które zabiega o wpisanie Młyna do rejestru zabytków. Marzy im się w tym miejscu lokalne centrum kultury z amfiteatrem zintegrowanym z pobliskim parkiem, który również wymaga rewitalizacji.

Zgodny z tymi planami pomysł na ożywienie Młyna przedstawił władzom dzielnicy Polski Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży "Assitej", prowadzony przez Halinę Machulską, animatorkę kultury i wdowę po wielkim aktorze. "Przez kogo?" - jakbym słyszał urzędnika, który ostrożnie stwierdza, że nie ma kompletu informacji o stowarzyszeniu, więc nie może podjąć w tej sprawie decyzji.

Przypomina mi się historia przetargu na najemcę pawilonu na skwerze Hoovera na Krakowskim Przedmieściu. Najlepszą ofertę, jak się później okazało, złożyła "Fabryka Trzciny" Wojciecha Trzcińskiego, jednak dzielnicowi erudyci unieważnili przetarg, gdyż Trzciński miał problem "z udokumentowaniem swoich osiągnięć. Na dowód swoich umiejętności pokazywał urzędnikom afisze teatralne i artykuły, podczas gdy komisja oczekiwała rzetelnych referencji" - jak doniosła prasa. Ignorancja kulturalna decydentów nie jest zaskoczeniem w kraju, w którym minister kultury wyrażał chęć spotkania z nieżyjącym od lat pisarzem, ale tu mamy jeszcze drugi problem: chroniczny brak decyzyjności. "Można by rozpisać konkurs na projekt i działalność" - uzasadnia brak decyzji inny praski samorządowiec. A Młyn niszczeje kolejny rok.

Był kiedyś w Warszawie samorządowiec, który zyskał określenie urzędnika, który jest specjalistą od organizacji konkursów mających rozstrzygnąć warunki konkursu, w wyniku którego zostanie rozpisany konkurs na organizację konkursu itd. Dziś jest wiceministrem w jednym z najważniejszych resortów odpowiedzialnych za rozwój kraju, a - jak widzimy - w Warszawie dorasta nowe pokolenie godnych jego następców.


Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4854