Chłodnym okiem

Pierwszy rok minął

Równo rok temu, 5 grudnia 2006 roku, jako radny dzielnicy, podobnie jak 21 moich koleżanek i kolegów z północnopraskiej rady, składałem ślubowanie na I sesji, zobowiązując się do pracy na rzecz dzielnicy i jej mieszkańców. Przyznam się Państwu, że nie tak sobie wyobrażałem tę służbę. Po poprzedniej kadencji, zdominowanej przez PiS, która obfitowała w szereg skandali skutkujących odwołaniem burmistrza i jego zastępców, ogólnym marazmie na terenie dzielnicy, braku wykorzystywania szans zmiany wizerunku Pragi uważałem, że może być tylko lepiej. Sądziłem, że nowi radni, szczególnie z PiS, będą chcieli w jakiś sposób "odkupić" winy swoich poprzedników, aktywnie angażując się w prace nowej rady. Liczyłem na ustanie konfliktów, pragmatyzm i pozytywne zaangażowanie. Srodze się zawiodłem. Wybranie na I sesji przewodniczącej rady z PO Alicji Dąbrowskiej wywołało wśród radnych PiS i wspierających ich radnych PWS falę wściekłości. Wykorzystali ogłoszoną przez nią przerwę do niezbyt formalnych działań, których konsekwencje odczuwamy do dziś. Szereg uchwał rady dzielnicy zostało uchylonych przez Radę Warszawy, a sprawy z tym związane są nadal w sądach. Chaos na Pradze zmusił prezydent Warszawy do powołania swojego pełnomocnika, a następnie zarządu dzielnicy i nieuznania jako burmistrza Artura Marczewskiego, wybranego przez PiS i PWS. Dwuwładza na Pradze utrzymywała się do połowy tego roku, kiedy to Artur Marczewski, a wcześniej jego zastępcy, odeszli na dobrze płatne posady do administracji rządowej. Mieliśmy również próbę radnych PiS i PWS niedopuszczenia radnych PO do udziału w pracach komisji. Impas w tej sprawie trwał zbyt długo i nie miał nic wspólnego z jakimikolwiek standardami demokracji. Cały czas trwa konflikt o ważność mandatu radnego Szewczyka, który może w rezultacie powodować poważne konsekwencje prawne.

Zawsze stałem i stoję po stronie osób próbujących doprowadzać do kompromisu. W jakimś zakresie to się udaje. Rada do dziś odbyła trzynaście posiedzeń plenarnych. Wiele z nich odbywało się na raty, a przerwy w obradach często poświęcane były na próby osiągania konsensusu. Nie zawsze to wychodziło. W sumie podjęliśmy 85 uchwał i kilka ważnych dla dzielnicy stanowisk. Gros z nich dotyczyło spraw budżetowych i muszę tu przyznać, że wiele z nich uzyskiwało poparcie całej rady. Konsensus udawało się wypracować w sprawach opiniowania uchwał rady miasta, w których chcieliśmy uwypuklić problemy Pragi. Ciekawą praktykę wypracowaliśmy formułując opinie przy znacznej rozbieżności stanowisk. Przedstawiamy je zbiorczo radzie miasta, nie forsując ostatecznych rozwiązań. Nie udaje się jak do tej pory wypracować kompromisu w zagadnieniach, które w jakikolwiek sposób ocierają się o wzajemne relacje w radzie. Nadal funkcjonuje swoistego rodzaju dyktat PiS i PWS, jeśli chodzi o parytety w komisjach rady, ma to charakter bardziej ambicjonalny niż merytoryczny. Podobnie jak kwestia przewodniczenia radzie. Po odwołaniu Jacka Wachowicza sprawa ta ponownie nabrała charakteru otwartego. Mam nadzieję, że wybór Elżbiety Kowalskiej-Kobus na przewodniczącą definitywnie zamknie tę kwestię. Liczę na to, że dalsze funkcjonowanie praskiej rady będzie bardziej spokojne. Bowiem różnić się można także pięknie.

Ireneusz Tondera
Radny Dzielnicy Praga Północ
Lewica i Demokraci
5486