Jesienne reminiscencje

Miesiąc temu, oceniając wykonanie budżetu za I półrocze br., w felietonie "Na zwolnionych obrotach", omawiając wydatki inwestycyjne dzielnicy, które kreują jej rozwój, pozwoliłem sobie stwierdzić, iż "z tempa i fizycznego zaawansowania tych zadań można już dziś powiedzieć, że nie mają szans na zakończenie w tym roku" a następnie, w zakończeniu felietonu, wyraziłem sugestię, iż "zapewne radnych dzielnicy w najbliższych dniach czeka kolejna korekta budżetu dzielnicy i - jak sądzę - nie ostatnia". Na realizację swoich zapowiedzi nie musiałem długo czekać. 19 września odbyła się bowiem sesja Rady Dzielnicy Praga Północ, gdzie jednym z punktów porządku obrad było zaopiniowanie zmian w załączniku dzielnicy do budżetu m.st. Warszawy.

Nowy zarząd jednym ruchem pozbył się z budżetu prawie 4 milionów złotych uznając, że środki te nie są mu potrzebne do wykonywanych zadań.

Przeglądając przedstawione radnym dokumenty, przecierałem oczy ze zdumienia, zadając sobie przy okazji pytania. Czy na Pradze nie ma na co wydać 4 milionów złotych?. Czy jesteśmy tak bogatą dzielnicą, na której nie ma nic do zrobienia? Jak można tak sobie machnąć lekką ręką na takie pieniądze? Szczególnie, że w zakresie zadań inwestycyjnych i remontowych jest tak wiele do zrobienia. W czasach, gdy byłem dyrektorem Zarządu Pragi Północ było to nie do pomyślenia.

Jest jednak element, który chyba dla nowego PiS-owskiego zarządu pod kierownictwem panów Marczewskiego, Janickiego i Falkowskiego liczy się chyba bardziej niż rozwój Pragi. Tym elementem jest sprawozdawczość. Zasada jest banalnie prosta: jeśli nie masz pomysłu, nie masz odwagi, nie wiesz jak i na co spożytkować przyznane środki, oddaj pieniądze do budżetu miasta. Realizuj wydatki bieżące, a te zapewnią ci, że na koniec roku wskaźnik wykonania wydatków wyniesie 100%. Dostaniesz nagrodę pieniężną i pochwały za pełną oszczędności realizację budżetu. To nic, że w dzielnicy, którą kierujesz nic się nie dzieje; ważne, aby zgadzały się cyferki. Podobną politykę stosował również poprzedni burmistrz, a z cyferek wyszło mu kiedyś, że wykonał 106% budżetu. Popatrzmy, skąd w trakcie tej poprawki są wycofywane środki:

* 300 000 złotych z działu transport i łączność

* 2,5 mln złotych z działu gospodarka mieszkaniowa.

* 1 milion złotych z działu kultura fizyczna i sport

Właściwie mógłbym to pozostawić bez komentarza, lecz tak na Pradze dzieje się od czterech lat, odkąd Warszawą i Pragą rządzi PiS. To ciągłe manipulowanie liczbami, zwiększanie i zmniejszanie zakresu zadań dzielnicy, ciągłe korekty budżetu mają jeden cel: zdezorientować mieszkańców, na co wydawane są ich pieniądze. A rzeczywistość wyje.

Mieszkańców Warszawy karmi się obrazkami, jak to kiedyś będzie pięknie. Jaki piękny i wspaniały będzie Most Północny, słyszymy od czterech lat. Druga linia metra tuż tuż. Teraz, by uszczęśliwić wszystkich mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy, ma iść przez Targówek na Tarchomin, a jej odnoga na Gocław. Pełniący obowiązki prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz, podobnie jak jego poprzednik Lech Kaczyński, obiecuje, obiecuje, obiecuje. Wróćmy jednak na Pragę;

Do 30 sierpnia miała być ukończona budowa hali sportowej przy SP 127 na ulicy Kowieńskiej 12/20. Polecam spacer w ten rejon, obiekt nie ma nawet ścian. W tegorocznym budżecie na ten cel zapisano ponad 5,5 miliona złotych.

Do 30 października miała być zakończona nadbudowa kondygnacji w Zespole Szkół nr 45 przy Jagiellońskiej 7. Obiekt nie ma nawet wstawionych okien. W tegorocznym budżecie na ten cel zapisano ponad 4 miliony złotych. Obie budowy trwają już drugi rok i obie nie zostaną zakończone w roku bieżącym. Kto wolno buduje, ten drogo buduje. Od czasu pierwotnych założeń koszty tych inwestycji wzrosły już o kilka milionów złotych i chyba na tym się nie skończy, bo zarząd wystąpił już o dodatkowe środki na ich ukończenie. Nic to, przecież kasa nie z kieszeni burmistrzów. Praski podatnik zapłaci.

"Nasi" burmistrzowie też dziś obiecują - Muzeum Pragi na Strzeleckiej, budowę sądu okręgowego na Brzeskiej róg Markowskiej (pod warunkiem, że dzielnica przekaże ministerstwu za darmo grunt) - wszak idą wybory. Poprzedni także PiS - owski zarząd na czele z panami Sosnowskim, Konopko i Sipierą też obiecywał - halę przy VIII LO im. Władysława IV, Sąsiedzkie Centrum na Korsaka, budynki komunalne na Jagiellońskiej, Dom Kultury z halą widowiskową przy Placu Weteranów 1863 roku - minęły cztery lata i co na obiecankach się skończyło. Czas na zmiany. Wybory samorządowe 12 listopada.

PS I. Panu Grzegorzowi dziękuję za poczynione uwagi do mego ostatniego felietonu i jednocześnie spełniając jego prośbę wyjaśniam. W Warszawie obowiązuje inny niż w całym kraju wybór burmistrzów. Bezpośrednio wybierać będziemy prezydenta Warszawy oraz radnych dzielnicy, miasta i województwa. W tym celu w obwodowej komisji wyborczej otrzymamy cztery karty do głosowania. Burmistrzów w dzielnicach z kolei wybiorą radni dzielnic. Zgadzam się Panem, że w tym wypadku Pański wpływ na wybór burmistrza dzielnicy jest ograniczony. Pozostaje tylko jedno - głosować na ugrupowanie, z którego widziałby Pan najlepszego gospodarza swojej dzielnicy. PS II. Szanowni Państwo, już wkrótce, także w oparciu o konsultacje programowe, w których Państwo raczyli wziąć udział wypełniając nasze ankiety, Koalicyjny Komitet Wyborczy SLD+SdPL+PD+UP Lewica i Demokraci przedstawi mieszkańcom Pragi nasz wspólny (także Państwa) program wyborczy dla naszej dzielnicy oparty na rzeczywistych oczekiwaniach nas, jej mieszkańców.


Ireneusz Tondera
radny woj. mazowieckiego
przewodniczący klubu
radnych SLD
7826