Na smyczy

Wiosna! Lubimy i wreszcie możemy sobie pospacerować. Pełne energii są również nasze psy. Nic dziwnego, po długiej wilgotnej zimie, kiedy większość czasu spędzaliśmy pod dachem jedząc i przysypiając. Chodzimy sobie zatem grzejąc się w słońcu, a nasz piesek biega bez smyczy. Jemu też się należy. Zgoda. Niemniej warto mieć na uwadze również innych spacerowiczów i ... samego psa.

Oczywiście może on być cudownie łagodnym zwierzakiem skaczącym na ludzi, żeby się przywitać. Tylko że niektórzy nie chcą takich czułości, boją się psów albo jedno i drugie. Co za tym idzie, może nas czekać awantura. A chyba w wiosennym spacerze nie chodzi o kłótnie. Poza tym nasz czworonóg spłoszony krzykami czy gwałtownymi ruchami może naprawdę okazać się wcale nie taki miły. Wiadomo - każdy atakuje w obliczu zagrożenia.

Jest jeszcze jedna strona medalu. Decydując się na wzięcie psa do domu, jesteśmy za niego odpowiedzialni. Musimy pamiętać, ze miasto nie jest bezpiecznym miejscem. Słuch psa jest szczególnie wrażliwy. On słyszy znacznie więcej niż my. A każdy dźwięk dla niego jest głośniejszy niż nam się wydaje. Głupie trzaśnięcie drzwiami, nagły ryk silnika samochodu czy sygnał karetki wwierca się w jego mózg niczym wystrzał armatni. Ogłuszony raptownym hałasem traci orientację i może gwałtownie wyrwać przed siebie i zgubić się. Czy bierzemy to pod uwagę, wychodząc z nim beztrosko bez smyczy?

Sporo się widzi zagubionych psów i kotów na ulicach. Ale czy przeszło nam przez myśl, że pewnego dnia w ich gronie może się znaleźć nasz kochany Ajax czy Perełka? - pyta Renata Markowska, wolontariuszka Fundacji pod Psim Aniołem, opiekującej się azylem dla bezdomnych zwierząt w Falenicy. Najpierw zdezorientowane i przerażone błąkają się po obcych, zatłoczonych, niebezpiecznych ulicach, a potem wreszcie, na swoje szczęście lub nieszczęście trafią za kraty, gdzie wśród innych nieszczęśników będą usychać z rozpaczy i tęsknoty. Jeśli wcześniej nie rozjedzie ich samochód.

Tymczasem my będziemy rwać włosy z głowy i zamartwiać się, co się z nimi dzieje. Będziemy biegać po mieście, wieszać ogłoszenia, śledzić w gazetach rubryki zgubiono -znaleziono, szukać po schroniskach i wyrzucać sobie lekkomyślność. Tymczasem tak niewiele trzeba, żeby uniknąć zmartwienia i często utraty na zawsze drogiego przyjaciela. Wystarczy zaopatrzyć zwierzę w obrożę z porządną adresówką (najlepiej wygrawerowaną blaszką, która się nie zgubi i nie popsuje) i wychodząc na spacer po mieście prowadzić psa na smyczy.

Zapewne w dzieciństwie oglądaliśmy wiele filmów o pieskach wędrujących przez cały kraj w poszukiwaniu zagubionego właściciela. Ale to tylko film! Psy są mądre, potrafią poradzić sobie w wielu sytuacjach. Ale miasto pozostaje dla nich jednak obcym organizmem.

W jaki sposób ustrzec naszego psa przed zaginięciem? Smycz i adresówka są najprostszymi i najtańszymi środkami zapobiegawczymi. Renata Markowska z Psiego Anioła przestrzega "proszę mi wierzyć, pomagałam już szukać zwierząt bardzo wielu osobom, które były święcie przekonane, że im to się na pewno nigdy nie przytrafi. A jednak się zdarzyło. Dlatego życzę wszystkim opiekunom czworonogów bardzo wielu wspaniałych, radosnych, bezpiecznych spacerów i wspólnych powrotów do domu".

Ludmiła Milc
5096