Szpital Praski
Gdzie jest 14 milionów?

Rozmowa z dr Pawłem Obermeyerem, dyrektorem szpitala

Wiem, że 19 marca – gdy NGP była już w drukarni – dostał Pan oczekiwane pismo od prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, umożliwiające kontynuowanie budowy pawilonu A2. Czy to zakończyło problemy?

Niestety, nie. W ostatnim zdaniu tego dość długiego pisma stwierdzono - co dla nas jest najważniejsze - że wprawdzie były pewne błędy w przeprowadzonej procedurze przetargowej, ale nie miały one wpływu na jej legalność. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że nie mamy pieniędzy. Nie są zapłacone faktury ani za ubiegły rok, ani tegoroczne, oraz m.in. za zabezpieczenie budowy i zajęcie pasa drogowego. To ponad 8 mln zł i to bez odsetek, o które wykonawca będzie występował.

Przecież 20 grudnia ubiegłego roku Rada Warszawy uchwaliła Wieloletni Plan Inwestycyjny, w którym dla szpitala na rok 2007 zapisano ponad 14 mln złotych, na ten rok – 18 i dalej kwoty te się zwiększają. Czy nie może Pan sięgnąć do tych 14 mln ubiegłorocznych?

Nie, bo ich nie ma.

Jak to jest możliwe?

Po prostu prawdopodobnie nie zostały przeniesione do tzw. środków niewygasających, czyli nie przeszły na ten rok.

Czy nie dzieje się tak automatycznie?

Nie. Wydaje mi się, że prawdopodobnie powinno o to wystąpić Biuro Polityki Zdrowotnej, a Rada Warszawy – zatwierdzić.

Dlaczego tak się nie stało?

Nie wiem.

Co zamierza Pan w związku z tym zrobić?

Na razie trwają rozmowy. Praktycznie bez tych ubiegłorocznych pieniędzy nie widzę możliwości rozwiązania problemu. Firma 3 J, wykonawca, jest dość przychylnie do nas nastawiona; deklarowała skrócenie o rok terminu wykonania, co zmniejszyłoby koszty inwestycji, dość elastycznie też podchodzi do sprawy odsetek. Wartość jej robót w tym roku szacuje na 25 mln złotych, aby zakończyć duży etap inwestycji. Mam jednak wrażenie, że i miasto mogłoby włączyć się w obniżenie kosztów, np. rezygnując z pobierania opłaty za zajęcie pasa drogowego - to 1,3 mln złotych rocznie.

A jeśli te 14 milionów się nie znajdzie?

Obawiam się, że po prostu stracimy szansę. Na żądanie Biura Polityki Zdrowotnej zacząłem przygotowywać program naprawczy dla szpitala. 25 marca dostałem pismo od komendanta głównego straży pożarnej z propozycją włączenia naszej placówki do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. To wielkie wyróżnienie, a przy tym uznanie dla całego szpitala, a zwłaszcza toksykologii. Uzyskalibyśmy status podobny np. do szpitala oparzeniowego w Siemianowicach Śląskich. Prawie jednocześnie dostałem pismo od wojewódzkiego konsultanta medycyny ratunkowej. Pozwolę sobie zacytować fragment: "Roczna hospitalizacja obejmuje blisko 15 tys. chorych przy 21 tys. badanych i diagnozowanych w izbie przyjęć oraz 50 tys. przyjmowanych w przychodniach przyszpitalnych.(...) W szpitalu znajduje się jedyny w województwie i unikalny w skali kraju oddział leczenia ostrych zatruć (...) Szczególne znaczenie dla działalności jednostki ma Duży oddział intensywnej terapii (...) cieszący się uznaniem w warszawskim środowisku medycznym. (...) przedstawione możliwości Szpitala Praskiego skłaniają do ostatecznej decyzji o realizacji od lat zamierzanego projektu powołania i zorganizowania szpitalnego oddziału ratunkowego (...)."

Nie wspomina Pan o tym, że sporą część pisma zajmują komplementy pod Pana adresem. Stworzył Pan w Płońsku jeden z najlepszych oddziałów ratunkowych w województwie.

Bo to ma znaczenie tylko w kontekście mojego doświadczenia w tej dziedzinie.

W myśl planów, to właśnie w budynku A2 miałby znaleźć się ten oddział....

Tak. Tam właśnie chciałbym, żeby zostały przeniesione wszystkie sale operacyjne, OIOM, radiologia, toksykologia, oddziały zabiegowe. Wtedy w obecnym głównym budynku A zwolniłyby się 4 poziomy i można by zacząć przede wszystkim remont. Wyobrażam sobie, że w budynku B (najstarszym, gdzie obecnie jest ginekologia, położnictwo, noworodki, chirurgia ogólna i jedna interna), po połączeniu go z budynkiem A2, można byłoby zrobić supernowoczesną ginekologię i położnictwo. W świetle udziału naszego szpitala w systemie ratowniczo-gaśniczym można by kupić komorę hiperbaryczną, która pozwala na łatwiejsze leczenie oparzeń, stóp cukrzycowych, zatruć i owrzodzeń. Za te procedury w całości płaci Narodowy Fundusz. Taka komora kosztuje wprawdzie około 150 tys. dolarów, ale przy wielkości zapotrzebowania na nią sądzę, że ten wydatek zwróciłby się w ciągu roku. Także w kontekście oddziału ratunkowego i współpracy ze strażą można by zainstalować komorę dekontaminacyjną....

Co to takiego?

Urządzenie do oczyszczania osób skażonych środkami chemicznymi. Taka była sugestia doradcy ministra spraw wewnętrznych i administracji ds. medycyny ratunkowej. W Warszawie nie ma w pełni profesjonalnej takiej komory, gdzie usunięte zanieczyszczenia byłyby utylizowane, a nie zrzucane do Wisły.

Rozmawiamy o tym tak, jak gdyby pieniądze już były. Czy ma Pan czyjeś deklaracje?

Nie, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że po tylu wysiłkach i mając takie perspektywy, znajdzie się w mieście ktoś, kto skaże szpital na zagładę. Jestem w trakcie przygotowywania programu medycznego i naprawczego.

Co przewidują?

Przede wszystkim ich realizacja stanie się możliwa po zakończeniu inwestycji. Chcę bardziej otworzyć szpital dla pacjentów – w pomieszczeniach, które dotychczas zajmowała dyrekcja, zamierzam uruchomić punkt konsultacyjny w którym będą przyjmować chirurdzy, urolodzy, ortopedzi i interniści. To skróci drogę pacjentów do szpitala. Będzie tam usg, będzie także możliwość np. biopsji cienkoigłowej, która da odpowiedź na pytanie, czy pacjent wymaga operacji. Niezależnie jestem po rozmowach z firmą Siemens, jak wykorzystać nasz tomograf komputerowy do badań nieinwazyjnych, które dotychczas były bardzo bolesne dla pacjenta –kolonoskopii czy bronchoskopii. Nasz komputer jest dostosowany do takich wirtualnych badań. Planuję spotkania z przedstawicielami praskich publicznych i niepublicznych placówek służby zdrowia, bo często nie znamy wzajemnie swoich możliwości. Może to będzie nawet coś na kształt „praskiego białego szczytu”. Sprawy są tak ważne, że nie waham się użyć tego określenia. Tylko wspólnie możemy coś zrobić.

Ale przecież uzyskanie skierowania na bezpłatną tomografię graniczy z cudem?

Parę tygodni temu zmieniły się przepisy, o czym nawet nie wiedzą niektórzy moi koledzy. Poprzednio koszty wykonania badania tomograficznego obciążały przychodnię, która kierowała pacjenta. Teraz płaci za to NFZ.

To otwiera znacznie lepsze możliwości diagnostyczne...

Tak. Ponadto będzie można u nas przeprowadzać badania przesiewowe nowotworów, chorób serca itd.

Brzmi to jak bajka, ale czy tych cudów rzeczywiście doświadczy pacjent?

Często się zdarza, że barierą w dostaniu się do lekarza jest np. wciąż zajęty telefon w rejestracji. Będę wyłapywał takie przypadki i je eliminował. Wiem, że miasto ma napięty budżet. Ale zdrowie jest priorytetem nie tylko jako hasło wyborcze.

- Dziękuję za rozmowę.
Do tych spraw będziemy stale wracać.
Rozmawiała Ewa Tucholska


Z ostatniej chwili
Już od dziś w Szpitalu Praskim można - tylko komercyjnie - przeprowadzić nieinwazyjną bronchoskopię i kolonoskopię. Niestety bowiem procedury Narodowego Funduszu Zdrowia nie przewidują dla nas bezbolesnych tego rodzaju zabiegów.

 
9905