Chłodnym okiem

Zarząd na Trzech Króli

Problemy z powoływaniem zarządów na Pradze datują się tak długo, jak historia samorządu po 1990 roku. Chociaż ten pierwszy, zdominowany przez radnych Komitetów Obywatelskich został chyba wyłoniony najsprawniej. Cztery lata temu, w styczniu 2007 roku, napisałem felieton, który dziś obszerne fragmenty praktycznie dosłownie mogę zacytować, bowiem sytuacja zaczyna się powtarzać.

"PiS walczy. PiS się nie poddaje.

Od przeszło 12 lat jestem radnym różnych szczebli samorządu. W ciągu tego okresu wiele się napatrzyłem na wewnętrzne utarczki w radach, ingerencje w sprawy samorządu administracji rządowej, różne spory i pertraktacje, próby blokowania obrad.

Doświadczyłem ingerencji AWS-owskiego wojewody w próbę tworzenia opartej na przewadze jednego głosu koalicji PSL - SLD w Sejmiku Mazowieckim w 1998 roku przeciwko potężnemu wówczas blokowi AWS.

Byłem obserwatorem "bitwy" o Gminę Warszawa Centrum w 2000 roku, która zakończyła się ustanowieniem przez rząd Buzka komisarza w osobie ministra Płoskonki i przedterminowymi wyborami.

Osobiście odczułem próbę zablokowania przez AWS funkcjonowania północnopraskiej rady, gdy w 2001 roku zostałem wybrany dyrektorem zarządu tej dzielnicy. Widziałem, ile wysiłku włożył PiS i osobiście ówczesny przewodniczący rady dzielnicy Jacek Wachowicz, by nie dopuścić w trakcie ostatniej kadencji do obsadzenia mandatu po zmarłym radnym z PO Antonim Jakubowskim, bo mogło to zachwiać kruchą większością PiS w północnopraskiej radzie.

Obserwowałem kruczki prawne stosowane przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, aby nie dopuścić do przedterminowych wyborów w Warszawie po objęciu przez Lecha Kaczyńskiego urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej, w tym nominacje kolejnych komisarzy Kochalskiego i Marcinkiewicza, którzy mieli zapewnić dominację PiS w stolicy.

Dziś wszystko to odżywa w północnopraskim samorządzie. PiS przegrał wybory w Warszawie. Stolicą rządzi prezydent z PO. Pomimo to, w niektórych częściach stolicy PiS za punkt honoru przyjął sobie obronę dotychczas zajmowanych pozycji. Tak dzieje się na Pradze. Korzystając z trudnej sytuacji w radzie, wszelkimi sposobami próbuje się wprowadzić w niej destabilizację."

Dziś słowa tego felietonu są tak samo aktualne, jak cztery lata temu. Zmieniły się tylko daty i doszły nowe fakty związane z poprzednią kadencją, w tym konieczność konwalidacji (ponownego uchwalenia) większości podjętych uchwał z powodów proceduralnych, za które odpowiedzialni byli radni PiS i PWS.

Dziś ponownie mamy destabilizację, dziś (5 stycznia) ponownie zarząd dzielnicy powołała Pani Prezydent, a nie rada dzielnicy, dziś ponownie przerywane są sesje. Nie ma komisji, choć mogłyby, gdyby nie obstrukcja radnych PiS i PWS, pracować już od 28 grudnia. Rada, której pierwsze posiedzenie odbyło się 30 listopada, nie pracuje. Mieszkańcom Pragi mogę powiedzieć tylko "przepraszam", choć to radni PiS i PWS winni się kajać.



Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
5112